zewsząd dobiegały stłumione wiatrem krzyki. czyjś płacz. czasem chichot.
zapłakałam przed tłumem ludzi. wśród przyjaciół i wyznawców. przed tłumem ludzi rozebrałam się ze wszystkiego co uwiera.
i poczułam się lekko. i nie odczuwam już wstydu.
może to co niewypowiedziane nie istnieje?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz