poniedziałek, 10 kwietnia 2017

too fast.

idę przez budzące się miasto.
otulona kokonem swojskich odgłosów: posapywania śmieciarek, klaksonów, stukania butelek.
urażone gołębie podfruwają nisko.
tu pachnie kawą. tam papierosem.
gdzie indziej kalafiorami pleśni.

ciepłe powietrze owija się wokół szyi.
zapach kiełkującej trawy pieści nozdrza.

świat zazielenił się na śmierć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz