chciałabym, by poczuła, że to On ją ma prowadzić. prowadzić do szczęścia.
żeby wiedziała, że kiedy się potknie, to nie upadnie, bo On będzie przy niej. i ją przytrzyma.
nawet gdyby upadła tak nisko, że prawie w szaleństwo...
bo czasem się upada.
choć nie wypada.
a ona? podzieliła się na części. i stoi z rozsznurowanymi butami.
i musi się poukładać. kawałek po kawałku. od początku.
bo póki co to wszystko tyle warte, ile pierze na wietrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz