i nogi będą mi się bezradnie uginać.
nawet nad bezczelnie płaską podeszwą.
te same nogi, które dziś niosłyby mnie pod przedszkole.
i ręce zacisnę. aż zbieleją mi palce.
te same ręce, które wieczorem prasowałyby malutką koszulkę.
granatową. z kieszonką na sercu. w której nazajutrz byłby malutki resorak. albo żołnierzyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz