pasztet z fasoli w piekarniku. za oknem jeszcze ciemno. 6:51. właśnie myłam zlew, rysując na jego dnie fantastyczne wzory. z piany.
zadzwonił telefon. ona.
była tak podekscytowana, że na pewno świeciła jak bożonarodzeniowa choinka.
mówiła szybko. na jednym wdechu.
i wiem, że intencje ma czyste. czyste jak kibel Małgosi Rozenek.
ale boję się.
boję się o nią.
boję się, że zacznie sympatyzować z seryjnymi mordercami.
poszłam umyć lustro. tak na wszelki wypadek, gdyby do głowy przyszło mi jakieś spontaniczne selfie w biegu.
____________
330. codzienność.
331. kropki z pasty na lustrze.
332. zapach suszonych grzybów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz